opowiadaniazszuflady

opowiadaniazszuflady

3 kwietnia 2015

"Masz 1 nieprzeczytaną wiadomość" - rozdział 1

„MASZ 1 NIEPRZECZYTANĄ WIADOMOŚĆ”

Rozdział 1

WACŁAW

Cześć! Mam na imię Wacław… Tak, właśnie Wacław… Nie śmiej się… Błagam… I już się śmiejesz! Dlaczego? Przecież „Wacław” to normalne imię! Jak każde inne! Nie można dzielić imion na lepsze i na gorsze…
- Wacek! Obiad! Zostaw już ten komputer… Jeszcze chwila, a oślepniesz całkowicie! – Słyszę donośny kobiecy głos z kuchni.
Pozostaw  to bez komentarza, proszę.
- Już idę mamo!
Zaraz wrócę…

***

Jestem ponownie. A więc zaczynając od początku – mam na imię Wacław. Mam 17 lat, chodzę do liceum jak większość osób w moim wieku. Dlaczego większość, a nie wszyscy? Przecież zdarzają się wyjątki… Bardzo liczne zresztą. Ale zostawiam ten temat może na później… Na pewno na później. Trzeba będzie go przecież tutaj prędzej czy później omówić…
Moje życie… cóż… jest normalne. Umiarkowanie normalne. Z racji na moje imię oczywiście. Ale na szczęście spokojne. Harmonijne. Bez większych dziwactw, awantur, niespodziewanych zwrotów akcji i zdarzeń. Każdy dzień zaczyna się, przebiega i kończy się praktycznie tak samo.
Jest teraz coś koło godziny dwudziestej pierwszej. Moja kolej na czas w łazience właśnie przypada teraz.
Zamykam za sobą drzwi. Odkręcam kurek i przymykam oczy. Słyszę, jak woda uderza z przyjemnym dźwiękiem o siebie. Myję szybko twarz, zęby, czekając aż gorąca woda napełni wannę do odpowiedniego poziomu. Zza drzwi słyszę krzyki i śmiech mojego rodzeństwa. Zakręcam kurek od gorącej wody i odkręcam ten od zimnej. Wanna w naszym domu jest stara – najpierw trzeba ją rozgrzać, by za szybko nie straciła ciepła. Zakręcam kurek i przecieram swoje zaparowane okulary.
Zrzucam z siebie ciuchy, szarą bluzę, sprany podkoszulek i czarne jeansy. Odkładam okulary na półkę.  Wchodzę do wanny i myję się szybko. Gąbka miękko dotyka mojej skóry, a ciepła woda przyjemnie rozgrzewa moje szczupłe ciało. Nakładam szampon na włosy i pocieram je rękami dopóki odpowiednio się nie spieni. Wyciągam gumowy korek z wanny i obserwuję jak wody z każdą sekundą ubywa. Piana z szamponu dosłania powoli moje blizny i sińce. Część z nich jest moją osobistą hm… można powiedzieć, że „zabawą”. A część nie – ta część jest znacznie przewarzająca.
Słyszę szybkie bicie do drzwi łazienki, wmontowana w nie szyba lekko dzwoni.
- Wacek! Wyłaź już! – słyszę pretensjonalny głos mojej siostry, a potem jej kroki, gdy powoli odchodzi.
Nie zostało mi już dużo czasu.
Przez mój umysł przewijają się sprośne obrazy. Nagich kobiet i mężczyzn. Czuję, jak powoli ON twardnieje w mojej dłoni. Nie staną jeszcze do końca, ale zaczynam już poruszać ręką. Odpływam powoli. Zajmuje to tylko dwie albo trzy minuty, dopóki na pozostałej jeszcze wodzie nie pojawią się białe smugi spływające razem z nią do ścieku. Rutyna bez uczucia czy satysfakcji.
Odkręcam na powrót kurki, ustawiam wodę na odpowiednią temperaturę. Spłukuję resztki piany z włosów i ciała. Wychodzę niezgrabnie z wanny, wycieram resztki wody na sobie ręcznikiem, a dłonią przecieram zaparowane lustro. Ubieram okulary.
W odbiciu widzę, gogle tego samego kształtu co moje, chudą twarz lekko zaczerwienioną po niedawnym orgazmie, jasne włosy, zielone oczy… Ponownie dochodzę do wniosku, że wyglądam jak pedał. Zero zarostu, mięśni… Tylko kutas duży – jedyna moja duma pod tym względem.
Ponownie słyszę stukanie w drzwi.
- Wychodź już kurwa!
Szyba dźwięczy. Czekam tylko, aż z czasem wyleci i się rozbije.
Zakładam szybko koszulkę i spodenki. Wychodzę z łazienki i wbiegam po schodach do swojego pokoju, za plecami słyszę jeszcze szczekanie siostry. Kładę się do łóżka, przykrywam, biorę do ręki książkę i otwieram na stronie, gdzie skończyłem czytać ostatnio.
Przy okazji odpalam gg. Ciekaw jestem, czy dzisiaj będę mógł z nim znowu pisać…